Risthalion
Ork
Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kingdom of Mountain Halls
|
Wysłany: Wto 15:04, 21 Mar 2006 Temat postu: Zombie |
|
|
Wyjatkowo ciezkie bydlaki...
Niby powolne, ale jak cie trafia to zakazenie masz murowane, a gleboka rana czesto sama z siebie okazuje sie przyczyna twojej smierci. A dodatkowo walka z nimi zawsze nikorzystnie odbija sie na morale.
Pamietam jak kiedys armia zombie probowala zdobyc nasz fort w gorach, gdzie sie urodzilem. Morze trupow w roznym stadium rozkladu ktore sie ruszaja i chca cie zjesc robi piorunujace wrazenie.
Belty z naszych kusz zupelnie nic im nie robily. Traktowaly je jak mastodont traktuje chmare komarow. Kiedy wdarly sie w koncu na mury myslelismy ze nie da sie ich zabic: odrabywales im reke: atakowaly cie druga, masakrowales nogi: czolgaly sie i drapaly po kostkach, pozbawiales glowy: krecily sie w kolko usilujac dosiegnac czegokolwiek zywego...
I nie maja w sobie ani kropli krwi, tylko jakies obrzydliwe lepiace sie soki gnilne, ktorych nijak nie moglem zmyc potem z mlota.
Jak wygralismy?? Ano juz mowie:
Najpierw zauwazylismy ze poniewaz zabic cos co juz raz umarlo jest bardzo trudno, musimy je po prostu wylaczac z walki... Pozbawialismy ich wszystkiego co moglismy i niedlugo caly mur zawalony byl martwymi krasnoludami i szczatkami zombich.
W koncu ktos zauwazyl przywodce tej plugawej armii. Ludzki czarnoksieznik ktory ich ozywil stal tuz przed zasiegiem strzalu z kuszy. Doskonaly cel, jako ze jego..."ludzi".. juz przetrzebilismy. Ktos za mna wyciagal kusze i nalozyl belt, a potem strzelil do czarnoksieznika. Belt przebil serce i nekromanta z wyraznym zdumieniem osunal sie na kolana i w bloto.
Armia trupow jak bez slowa walczyla, tak teraz bez slowa sie zatrzymala a i nasze okrzyki zamarly wsrod tych ktorzy jeszcze przezyli. Nieumarli zaczeli sie sami z siebie przewracac jakby zaprakto im sily i tak sie skonczylo oblezenie.
Z samego ranka musielismy uprzatnac pole bitwy, a choc wszyscy szukali nie znalezlismy ciala czarodzeja. Jak tylko przybyla zmiana wynieslismy sie stamtad i wrocilismy do stolicy.
A zapewniam cie ze mielismy szczecie bo dowodzil nimi czlowiek. gdyby byla to taka wiekrza banda niekontrolowana przez nikogo, pewnie daliby nam rade i fort by upadl.
Ale krasnoludzkie serca sa dzielne i nie poddadza sie nigdy takim istotom...
Post został pochwalony 0 razy
|
|